VIII tabliczka - 935 wysiedlonych mieszkańców Pępowa, Jan Kubas
Lokalizacja -Kościuszkowo - obok krzyża na skrzyżowaniu przy boisku Pępowo – Cegielnia – Czeluścin – Czeluścinek - Magdalenki - Krzekotowice – Gębice Kościuszkowo – Siedlec – Babkowice – Pępowo (ok. 25 km)W Kościuszkowie zatrzymujemy się przy krzyżu obok boiska, aby powiedzieć o dramacie wysiedlonych mieszkańców naszej gminy. Niemcy wywieźli z Kościuszkowa co najmniej 74 osoby, a z terenu gminy Pępowo co najmniej 935 osób.
Masowe wysiedlanie rozpoczęło się jesienią 1939 r. i miało następujący przebieg: nocą do wsi wkraczały specjalne oddziały niemieckie i usuwały z mieszkań Polaków, dając im bardzo krótki czas na ubranie się i spakowanie osobistych rzeczy. Cały sprzęt gospodarski, przedmioty wartościowe i inwentarz musiały zostać na miejscu. Do opróżnionych mieszkań wprowadzali się Niemcy, przejmując majątek pozostawiony przez Polaków.
Wypędzonych ludzi hitlerowcy przewozili pociągami do Generalnego Gubernatorstwa, gdzie pozostawiali ich własnemu losowi. Często przez parę tygodni przetrzymywali całe transporty w tzw. punktach zbornych, w których nie zaspokajali nawet najbardziej podstawowych potrzeb wysiedleńców. (W Poznaniu wysiedleni przebywali w obozie przesiedleńczym w dzielnicy Główna, w Łodzi w fabryce na ulicy ul. Żeligowskiego 41) Wysiedlanych mieszkańców naszej gminy zazwyczaj gromadzono najpierw w pępowskiej stodole, kolejny punkt zborny był w klasztorze na Świętej Górze w Gostyniu, gdzie zbierano większe transporty, które pociągami przewożono do obozu przejściowego w Łodzi. Tam następowała selekcja: część osób kierowano na roboty do Niemiec, resztę na tereny Generalnego Gubernatorstwa, które zgodnie z planami hitlerowców miało być źródłem siły roboczej. Akcję zdobywania robotników Niemcy połączyli z terrorem mającym złamać opór Polaków; karą przewidzianą za jakiekolwiek próby okazywania nieposłuszeństwa Niemcom była śmierć. Wysiedleni do Generalnej Guberni często w dramatycznie trudnych warunkach walczyli o biologiczne przetrwanie. Byli wśród nich również bohaterowie, którzy jak Jan Kubas z Kościuszkowa, Józefa Banaszyńska z Gębic czy Władysława Klepacki z Czeluścina podjęli walkę zbrojną w działających na terenie GG oddziałach partyzanckich Armii Krajowej (AK) i Batalionów Chłopskich ( BCh).
Jan Kubas walczył w kampanii wrześniowej 1939 r. i dostał się do niewoli niemieckiej. Po zwolnieniu z niej wrócił do Kościuszkowa. W październiku 1940 r. wraz z całą rodziną (żona i trzech synów) został przymusowo wysiedlony przez okupanta niemieckiego do Generalnej Guberni, do wsi Dąbrówka gm. Ułanów pow. Nisko woj. lubelskie. Tam Kubasowie przebywali do końca wojny. Tam też w 1941 r. Jan wstąpił do Związku Walki Zbrojnej, a następnie do Batalionów Chłopskich. W grudniu 1943 r. został aresztowany przez gestapo i skazany na karę śmierci. Prowadzony w godzinach wieczornych na egzekucję, uciekł wraz ze współtowarzyszem niedoli. Przeprawili się wpław przez rzekę Tanew (silny stres sprawił, że nie mieli nawet kataru). Schronili się w Lesie Janowskim
w oddziale partyzanckim. W tym czasie rodzina szukała go wśród rozstrzelanych. Wkrótce łącznik z oddziału partyzanckiego przekazał im informację, że Jan Kubas żyje. Był więźniem Obozu Przejściowego w Biłgoraju, a potem Obozu Zagłady w Majdanku, z którego w czerwcu 1944 r. udało mu się uciec wraz z kolegą ze wsi Dąbrówka. Kubasowie ocalili życie, ale ciągle modlili się o opiekę Matki Bożej. Z jej pomocą wrócili po wojnie, w kwietniu 1945 r. do domu. Ich gospodarstwo w Kościuszkowie było ogołocone ze wszystkiego - pusty dom, obora, stodoła. Nie było czym zaorać pól. W całej wsi były 2 konie. Każdy z mieszkańców uprawił po trosze pola, by mieć zboże na chleb. Mieszkańcy byli solidarni, życzliwi, bo bieda i nieszczęście łączą ludzi. Biedni, utrudzeni, ale szczęśliwi z odzyskanej wolności zaczęli nowe życie, od początku.
Z Kościuszkowa udajemy się do Siedlca (przy krzyżu skręcamy w lewo,
a przed lasem w prawo, by drogą wzdłuż ściany lasu dotrzeć do budynku byłej szkoły w Siedlcu. Tam na skrzyżowaniu skręcamy w prawo i dojeżdżamy do krzyża).